"W okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy" – przekazało dzisiaj MON.
Pierwsze domysły sugerowały, że być może spadł dron. Następnie obiekt zakwalifikowano jako szczątki pocisku lotniczego. Dodatkowo, po bliższych oględzinach, odkryto na nim napisy w języku rosyjskim. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już prokuratura z Gdańska.
"Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW" – napisał w czwartek (27.04) na Twitterze minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Możliwe jest, że pocisk eksplodował, ponieważ służby nie znalazły przy nim głowicy. Dlatego obecnie trwa jej poszukiwanie na terenie lasu, w którym leżało niecodzienne znalezisko. Również z tego powodu służby zamknęły wejście na podejrzany teren dla osób postronnych.
Jedną z hipotez pochodzenia pocisku przedstawił dziś w krótkim wywiadzie dla RMF gen. Roman Polko - były dowódca GROM-u:
Nasza armia ma dużo postsowieckiego uzbrojenia, trzeba pamiętać, że mamy MiGi-29, które mają pociski rakietowe na wyposażeniu. Być może były jakieś szkolenia, być może dla Ukraińców, być może dla polskich pilotów - możliwe, że któryś z pilotów "przestrzelił" obiekt ćwiczeniowy - komentował na antenie stacji radiowej wojskowy.
Dodatkowo w pobliżu miejsca, gdzie spadł pocisk, bo zaledwie 10 kilometrów od Zamościa istnieją Wojskowe Zakłady Lotnicze 2, zajmujące się m.in. reparacją myśliwców F-16, a także lotnisko dla maszyn wojskowych.
Napisz komentarz
Komentarze