Pseudohodowle, znęcanie się nad zwierzętami, niehumanitarne warunki bytowe – to tylko niektóre z przypadków, które codziennie zgłaszane są do całodobowej centrali Animal Helper. Zgłoszenia przekierowywane są przez specjalnie przeszkolonych pracowników do odpowiednich dla danego rodzaju i miejsca zdarzenia służb, instytucji lub organizacji pozarządowych. Po to, by pomoc trafiła do zwierzęcia jak najszybciej.
Połowa Polski
Dotychczas aplikacja działała w pięciu województwach: pomorskim, zachodniopomorskim, śląskim, wielkopolskim i łódzkim. Od listopada ubiegłego roku specjalna centrala przyjęła już ponad 6500 zgłoszeń. Miesięcznie wykonywanych jest średnio 4 000 połączeń telefonicznych. – Te liczby przerażają, ale jednak, są prawdziwe. Mówimy tylko o pięciu województwach, skala cierpienia zwierząt w naszym kraju jest ogromna. Dlatego wiemy, że jak najszybciej należy działać w kolejnych obszarach. Docelowo, w całym kraju – mówi Adam Van Bendler, stand-uper, założyciel Fundacji Psia Krew i inicjator powstania aplikacji.
Od 22 sierpnia z aplikacji korzystają także mieszkańcy województw: lubuskiego, opolskiego i kujawsko-pomorskiego. – Połowa Polski. To brzmi nieprawdopodobnie, ale tak naprawdę jest efektem naprawdę ciężkiej pracy wielu osób, od naszych operatorek, przez programistów, aż po służby i organizacje, które realnie działają w terenie i odpowiadają na nasze zgłoszenia – dodaje Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew.
Jakie przypadki zgłaszać?
Za pośrednictwem aplikacji można zgłaszać każdy przypadek, gdy zwierzęciu dzieje się krzywda. Mowa tu zarówno o zwierzętach domowych, jak i dzikich czy gospodarskich. – Dzięki przekazanym przez nas dalej zgłoszeniom udało się m.in. zamknąć trzy pseudohodowle: dwie dotyczyły psów, a jedna królików. Dzięki tym trzem zgłoszeniom blisko 200 zwierząt otrzymało pomoc. To też przypadki pojedynczych zwierząt odbieranych od swoich oprawców – opowiada Paweł Gebert, pomysłodawca powstania aplikacji i biegły sądowy z zakresu ochrony zwierząt.
Łącznie aż 35% zgłoszeń, które wpływają do Animal Helper dotyczy znęcania się nad zwierzętami, głównie poprzez niewłaściwe warunki bytowe. – Niektóre z tych zwierząt nigdy nie otrzymałyby pomocy właśnie dlatego, że ludzie nie wiedzą, gdzie zgłaszać takie przypadki. Czasem nie wiedzą też, że w ogóle mogą to zrobić, że mogą zareagować, bo jest ktoś, kto może im pomóc – wyjaśnia Bendler.
Kolejne wyzwania
Każde kolejne województwo to ogromne wyzwanie logistyczne i finansowe. Niedawno centralę przeniesiono do większego biura, trwa też rekrutacja uzupełniająca zespół operatorów Animal Helper. Potrzeby rosną. – Nieustannie pracujemy nad pozyskiwaniem partnerów i sponsorów, po to by móc działać szerzej i szybciej rozszerzać się o kolejne województwa. Musimy mierzyć siły na zamiary, czujemy ogromną odpowiedzialność za nasze operatorki – tłumaczy Matelska.
Aktualnie Fundacja Psia Krew zatrudnia 13 operatorek Animal Helper, które 24/7, w systemie zmianowym, przyjmują zgłoszenia dotyczące zwierząt w potrzebie. Każdy przypadek jest inny, każdy jest trudny i niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny.
To działa
Szczególnie teraz, w okresie wakacyjnym, zgłaszający częściej napotykają na swojej drodze zwierzęta w potrzebie. – W samym lipcu przyjęliśmy ponad tysiąc zgłoszeń. To tysiąc historii, w których ktoś zauważył zwierzę w potrzebie i nie przeszedł obok niego obojętnie - dodaje Gebert.
Aplikacja działa pilotażowo, od 22 sierpnia już w połowie Polski. Samo narzędzie, jak i sposób działania centrali są nieustannie dopracowywane. – Jesteśmy dopiero na początku tej drogi, ale już teraz możemy powiedzieć, że aplikacja Animal Helper nie tylko jest potrzebna, ale przede wszystkim, działa – zakończył Adam Van Bendler.
Napisz komentarz
Komentarze