Na temat olimpijskiego falstartu Babiarza napisano już wszystko. Dla mnie, olimpijskiego widza i radiosłuchacza, który zaczynał swoją przygodę z Igrzyskami w erze przedtelewizyjnej, od Rzymu 1960 roku, występ komentatora TVP był po prostu niedorzeczny i nie na miejscu. Gdyby Babiarz nie był Babiarzem, a Polska nie była Polską, przeszedłbym obok próby zaatakowania ikonicznego hitu Johna Lennona obojętnie i nawet nie zwrócił na nią uwagi. Ot, czasem się zdarza palnąć głupstwo każdemu, dlaczego nie mogłoby się zdarzyć Babiarzowi?
Problem w tym, że Babiarz jest Babiarzem, a Polska – Polską. Przez ostatnie osiem lat w tejże Polsce jedną z najbardziej odrażających, obrzydliwych, szkodliwych i zwyczajnie podłych instytucji była Telewizja Polska S.A..
Ta fabryka jadu, hejtu i kłamstw, taśma produkcyjna nienawiści i podłości, przyczyniająca się każdego dnia i każdej godziny do kopania coraz większego rowu niechęci między Polakami, miała swoje twarze. Ten ocean informacyjnego szamba nie stworzył się sam.
Jedną z tych twarzy instytucji zapisanej na zawsze w historii Polski najczarniejszymi zgłoskami był Przemysław Babiarz. Zachowały się nagrania, słowa i zdjęcia z jego czołobitności i tchórzostwa, z niegodnego układania się z ekipą bezdusznych cyngli.
I to on, Przemysław Babiarz, pozornie profesjonalny i nie wadzący nikomu komentator sportowy, był dla tej pozbawionej moralności bandy nabytkiem najcenniejszym. Znamy to z historii – totalitarna władza musi pokazać ludziom, że ma poparcie nie tylko wśród jastrzębi, ale i gołębi.
Tak więc obok Kurskiego, Pereiry, Kłeczka, Holeckiej czy Tulickiego stawał Babiarz i wspierał niegodziwców swoją facjatą, rozmieniał na drobne wizerunek miłego pana komentatora. A oni się odpłacali gigantycznymi pieniędzmi i wciąż nowymi programami, do których Babiarz pasował jak pięść do nosa.
I tak Babiarz przetrwał do końca pisowskiej smuty w TVP, a kiedy nadeszła nowa władza, z nie do końca znanych mi powodów, kontynuował swoją misję.
Aż do otwarcia Igrzysk.
Kiedy piszę te słowa licznik zasięgów hasła BABIARZ w Internecie dobija do w ostatnich dniach 80 mln. Wydawałoby się, że nie ma już możliwości przebicia się z czymś oryginalnym w kwestii Babiarza, a jednak – bydgoskiej restauracji Tako Sushi (ul. Chodkiewicza) się udało.
Otóż właściciele (a może marketingowcy) wpadli na genialny patent – ideologiczne wsparcie dla Babiarza i zupa z wkładką, darmowy dożywotni ramen!
Komunikat zacytuję w całości: „Jeśli Wolność w ogóle Coś znaczy, oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć … Panie Przemysławie jeśli to do Pana dotrze - ma Pan u nas dożywotnio darmowy ramen. Podobno mamy nowe standardy, praworządność, wolność słowa. Podobno... Kochani i prosimy bez politycznych podtekstów i religijnych odniesień. To nie jest post o tym. Bronimy Pana Przemysława bo nie zasłużył na żadne zawieszenie i mamy nadzieję że TVP pójdzie po rozum do głowy. To nie miejsce na wojnę popisu”.
Trudno mi się odnieść do tego apelu bez „politycznych podtekstów i religijnych odniesień”, ale spróbuję. Jeśli już jesteście państwo takimi zwolennikami fundowania ramenu dla dziennikarzy, którzy „nie zasłużyli na żadne zawieszenie” w TVP, to mam do was pytanie.
Co byście ufundowali SETKOM wyrzuconych na bruk, z dnia na dzień, dziennikarzom, prezenterom, prowadzącym, reporterom, z TVP, Polskiego Radia, z wszystkich rozgłośni i stacji regionalnych, z Polskiej Agencji Prasowej, z gazet regionalnych przejętych przez PiS-owski Orlen? Dla Michała Olszańskiego, Ewy Godlewskiej, Agaty Młynarskiej, Roberta Makłowicza, Macieja Orłosia, Artura Orzecha, Beaty Tadli, Karoliny Lewickiej, Jarosława Kulczyckiego i setek innych też ramenik? Czy może zestawy sushi?
Mocodawcy Babiarza, których redaktor Babiarz firmował i wspierał, z którymi pokazywał się na obrzydliwych konferencjach prasowych, wyrzucali tych ludzi, często z olbrzymim dorobkiem, mailami, sms-ami, albo wysyłając marnych politruków udających dziennikarzy z natychmiastowymi wypowiedzeniami dla nich.
Wtedy jakoś nie słyszałem o waszych heroicznych gestach wsparcia. Właśnie dlatego wam nie wierzę. Właśnie dlatego wasz gest traktuję jako tandetną zagrywkę marnego PR-u, który próbujecie sobie zrobić podklejając się pod kuriozalną dyskusję, z absurdalną tezą w puencie, że Babiarz jest wojownikiem o wolność słowa.
Otóż Babiarza w TVP powinno nie być ani minuty po tym, jak wyleciał z niej Kurski. Humanitaryzm nowych władz TVP okazał się naiwnością. Jak w przysłowiu o miękkim sercu i twardej ….
Nie wiem czy Babiarz skorzysta z waszego darmowego ramenu. Żebyście nie byli stratni - od siebie funduję marketingowcowi z Tako voucher na dożywotnie darmowe wejście na Gubałówkę z osobą towarzyszącą. Może z sobą zabrać nawet samego Babiarza!