Zabieg przeprowadził zespół specjalistów chirurgii weterynaryjnej: lek. wet. Szymon Żyła, lek. wet. Władysław Parzęcki, lek. wet. Elżbieta Ossowska i lek. wet. Maciej Malec, który był inicjatorem przedsięwzięcia. Operacja została przeprowadzona w Klinice Weterynaryjnej Centrum w Bydgoszczy, należącej do lek. wet. Parzęckiego.
"Pies trafił pod naszą opiekę z terenów objętych działaniami wojennymi na Ukrainie. Współpracujemy od dłuższego czasu z podobnym towarzystwem w Charkowie. Zwierzę nie miało obu przednich łap, rany były już wygojone. Nie wiemy, czy sunia na coś weszła, czy stała się ofiarą czyjegoś działania" - powiedziała PAP Ewa Gebert prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals.
Zaznaczyła, że operacja przebiegła pomyślnie, suka dobrze radzi sobie z chodzeniem, została zaadoptowana.
Lek. wet. Malec z Tczewa w rozmowie z PAP powiedział, że pies był bez przednich łap, nie miał uszkodzonych kości promieniowej i łokciowej kończyn, a nadgarstki zachowały się częściowo - jeden w połowie, drugi w jednej trzeciej, ale konieczne było ich usunięcie. To pies mieszaniec, w średnim wieku, o wadze około 20 kg.
Operacja wszczepienia protez obyła się w dwóch etapach. Pierwszy zabieg został przeprowadzony na początku lutego, a drugi - po sześciu tygodniach. Protezy zostały wszczepione do kości promieniowej i łokciowej. Nie było możliwości zachowania ruchomości nadgarstków. Pies ma sztuczne końcówki kończyn, które są mocowane są za pomocą śrub imbusowych.
Wcześniej odbył się skomplikowany proces przygotowawczy poprzedzający wykonanie protez. Konieczne były nie tylko zdjęcia radiologiczne, czyli rentgenowskie, ale również skany TK - przy użyciu techniki tomokomputerowej. Na tej podstawie polska firma produkująca implanty weterynaryjne zaprojektowała i wykonała protezy.
"Teraz możemy już mówić o pełnym sukcesie. Jesteśmy sami pod wielkim wrażeniem. Pies praktycznie pierwszego dnia, po wszczepieniu do kikutów końcówek kończyn, zaczął chodzić. Obecnie pies radzi sobie doskonale. Zwierzę trafiło pod opiekę pani Eweliny, wspaniałej osoby. W pierwszym etapie było niezwykle istotne, żeby rany pooperacyjne wygoiły i nie doszło do zakażenia, bo implanty zostałyby i odrzucone" - powiedział lek. wet. Malec.
Podkreślił też, że z jego wiedzy wynika, że to pierwsza w Polsce operacja wszczepiania protez dwóch kończyn. Zaznaczył, że wcześniej były wykonywane takie zabiegi, ale jednej kończyny.
Całe przedsięwzięcie zostało sfinansowane przez OTOZ Animals i właściciela przychodni lekarskiej w Tczewie Macieja Rogowskiego, który zajął się też sprawami logistycznymi, rozmowami z firmą produkującą implanty.
(PAP) Autor: Jerzy Rausz rau/ jann/
Napisz komentarz
Komentarze