Nasłuchuję znajomych i przyjaciół z miast, w których wciąż toczy się kampania przed drugą turą wyborów prezydenckich i trochę im zazdroszczę. Z kampaniami wyborczymi tak już jest: kiedy trwają, mamy ich serdecznie dosyć. Jak się kończą, czegoś nam brakuje, wieje nudą.
Zwycięstwo Rafała Bruskiego nad Łukaszem Schreiberem było nie tylko imponujące, ale i spodziewane. Jedynie bukmacherzy, oczadzeni swoją wspaniałością niektórzy dziennikarze oraz oczywiście zwolennicy Schreibera dowodzili, że będą emocje, wszystko może się zdarzyć. Wytrawni obserwatorzy lokalnego życia politycznego słysząc te zapowiedzi uśmiechali się pod nosem. Mieli rację.
W tym samym czasie mieliśmy w mieście wybory dużo bardziej pasjonujące i kompletnie nieprzewidywalne, ale nimi szersza publika specjalnie się nie ekscytowała. A szkoda. Mówię o wyborach na rektora UKW.
Stanęło do nich trzech kandydatów - dyrygent prof. Bernard Mendlik, biolog prof. Jarosław Burczyk i politolog prof. Artur Laska. Panowie bardzo poważnie potraktowali wyborcze wyzwanie i ruszyli do kampanii z impetem. Kampanii niezwykle merytorycznej, którą się obserwowało z wielkim zaciekawieniem, nawet jeśli, tak jak ja, z uczelnią ma się jedynie związek sentymentalny. Był spór programowy, była fascynująca debata, była walka o głosy elektorskie (system wyborczy przypomina trochę system wyborów prezydenckich w USA). aż w końcu fascynująca sama rozgrywka wyborcza.
W I turze głosowania najmniejszą liczbę głosów elektorów uzyskał prof. Laska (28), natomiast do II tury przeszli prof. Burczyk (51) i prof. Mendlik (38). W II turze najlepszy wynik uzyskał prof. Bernard Mendlik, na którego zagłosowało 64 elektorów, a prof. Burczyk miał 52 głosy.
Dlaczego wygrał prof. Mendlik? Ponieważ z tej trójki, wyrównanej i znakomitej, najlepiej pojął mechanizmy rządzące politycznymi kampaniami wyborczymi. Przeszczepił je jeden do jeden i właśnie tym zaskoczył konkurentów. Taki jest współczesny świat tam gdzie wkracza demokracja. Wygrywa w nim wyrazistość, umiejętność zaprezentowania swoich racji, a ostatecznie – zdolność do zawarcia sojuszu z jednym rywalem przeciwko drugiemu. Czysta polityka.
UKW ma nowego rektora, Bydgoszcz ma nowego starego-prezydenta, więc z nudów w najbliższą niedzielę będę się ekscytował Toruniem, Krakowem i Wrocławiem, a już za niecałe dwa miesiące wybory europejskie.
I co później? Trzeba jakoś wytrwać równy rok do wyborów prezydenckich. Albo pójść na wyborczo-polityczny odwyk.
Napisz komentarz
Komentarze