Posiadłość przy Witebskiej dzisiaj prezentuje sobą opłakany widok. Duża część budynku uległa zawaleniu, a do większości pomieszczeń nie można się już dostać. Jednak nie zawsze tak było. Jeszcze na początku XX wieku mieszkali tam ludzie. Ostatni lokator wyprowadził się z willi w 2006 roku ze względu na brak remontów i zagrożenie katastrofą budowlaną. W czasach świetności willa prezentowała się nadzwyczajnie. Dumnie wznosząca się baszta alkierzowa, w której niegdyś mieściła się w kręta klatka schodowa. Ze wpisów w sieci wynika, że na szczycie baszty znajdował się zbiornik na wodę pitną. W środku była też między innymi wędzarnia i piekarnia. Willa została wzniesiona na planie prostokąta w stylu eklektycznym. W części północnej wybudowano piękny balkon z widokiem na park, a także kamienne schody, które prowadziły nad rzekę. Od strony ulicy zaś posiadłość ogrodzona była dekoracyjnym ogrodzeniem. Jej pierwszym właścicielem był optyk i mechanik - Stanisław Zakaszewski, który wzniósł willę w 1906 roku.
Przyszła II Wojna Światowa, a posiadłość przeszła w posiadanie niemieckiego okupanta. Budynek służył wówczas jako sanatorium Niemieckiego Czerwonego Krzyża i mieścił się w nim sztab niemieckiego Lotnictwa Marynarki Wojennej. Po wojnie przeszedł w ręce zarządu Administracji Domów Miejskich w Bydgoszczy i ponownie zamieszkali w nim nowi lokatorzy. Wtedy w willi mieściło się 6 mieszkań. Od 2006 roku posiadłość popada w coraz większą ruinę.
Nawiedzoną willę w Bydgoszczy postanowiła sprawdzić grupa badaczy zjawisk nadprzyrodzonych z Warszawy - Mystery Hunters.
"Od dawna chcieliśmy odwiedzić to miejsce. Słyszeliśmy wiele legend na jego temat. Podobno w willi miało dojść do pożaru, w którym zginęła matka i jej córka. Widzieliśmy wpisy w internecie, które mówią, że ludzie widywali tam widmo małej dziewczynki i słyszeli jej płacz, a także donośne krzyki, światła świec w pokojach i drapanie o ściany. Niektórzy mówią, że dziwne rzeczy działy się również za czasów funkcjonowania posiadłości. - tłumaczy Piotr.
Kolejna legenda mówi o tym, że pewna staruszka, która zamieszkiwała willę w latach 50, miała tam zamordować swojego wnuczka. Od tamtej pory w jej murach słychać płacz małego dziecka, a po ścianach budynku przemieszczać się mają cieniste postaci.
"Takie legendy od zawsze nas interesowały. Badając je weryfikujemy, czy to co wydarzyło się w przeszłości, może rzutować na to, jakie zjawiska mogą występować w danym miejscu. Czasem są to pogłoski wyssane z palca, ale często jest tak, że zjawiska nadprzyrodzone pokrywają się z historią obiektu. Tak było w przypadku willi na Witebskiej. - mówi Radek.
Podczas nocnych badań ekipa łowców duchów wielokrotnie słyszała dziwne odgłosy kroków wokół siebie. Kamery rozstawione w obiekcie dwukrotnie zarejestrowały dźwięk przypominający płacz lub szlochanie. Czy był to głos dziecka zamordowanego tu przed laty? W jednym z pomieszczeń willi udało się również zarejestrować EVP (Electronic Voice Phenomena) mężczyzny, który na jedno z zadanych pytań odpowiedział twierdząco “tak”. Czuć było dziwny zapach unoszący się w powietrzu i ciężką atmosferę. Czy w nawiedzonej willi mieszkają duchy przeszłości?
Pełną relację z badań oraz więcej nietypowych zjawisk znajdziecie pod poniższym linkiem:
Napisz komentarz
Komentarze