24 maja zmarła Dorota. Była w piątym miesiącu ciąży. Na oddział trafiła z bezwodziem. Zamiast leczyć Dorotę i ratować ją przed sepsą, pielęgniarki kazały jej leżeć z nogami w górze, bo to miało pomóc przywrócić wody płodowe. Dorota skarżyła się na ból głowy a wskaźniki świadczące o stanie zapalnym w organizmie rosły. Zaczęły się wymioty. Leżąc z nogami w górze, Dorota spędziła ostatnie doby swojego życia. Gdy stwierdzono zgon płodu o 5.20 rano, lekarze ze szpitala im Jana Pawła II zamiast bezzwłocznie ratować życie Doroty, zadzwonili do wojewódzkiego konsultanta po dupokryjkę.
Dorotę zakwalifikowano do operacji dopiero po konsultacji z prof. Hubertem Hurasem, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie ginekologii i położnictwa w dniu 24 maja 2023 o godz. 7.30. Czyli kolejne dwie godziny czekania i skazywanie Doroty na śmierć. Dorota zmarła o 9.39 - czytamy w opisie facebook'owego wydarzenia.
Organizatorzy protestu podkreślają, że śmierć kobiety spowodowana była zaostrzoną ustawą antyaborcyjną, która sprawia, że lekarze coraz rzadziej decydują się na jej wykonanie, nawet jeśli zagrożone jest życie matki. Tak było i w tym przypadku.
Tam gdzie nie ma legalnej aborcji, tam kobiety umierają w szpitalach, bo personel medyczny zamiast ratować nasze życie i zdrowie czeka aż wojewódzki konsultant przyjdzie do pracy i łaskawie zezwoli na zabieg. Żeby potem można było na kogoś zrzucić.
Manifestacje odbędą się na terenie całej Polski, a także w Berlinie, łącznie będzie ich aż 38. Wszystkim wydarzeniom przyświecać będzie jeden cel - wyrazić swój głośny i wyraźny sprzeciw wobec zastraszaniu lekarzy i kolejnym śmierciom kobiet.
Szczegóły na temat wydarzenia znajdą Państwo TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze