Za sprawą dzieł obydwu malarzy oferujemy różne czasoprzestrzenie wybitnej sztuki. Stwierdzenie, że oglądanie malarstwa w galerii silnie stymuluje mózg nie jest eureką. Przypominamy je, by przestrzec, że wizyta w GSN na Wyspie Młyńskiej grozi przebodźcowaniem. To jednak niska cena za doznania estetyczne najwyższej próby.
Artysta generała Andersa
Leon Piesowocki ma 96 lat i tworzy na głębokiej prowincji Francji. Urodzony
w 1925 r. w Poznaniu, podczas wojny służył w komórce wywiadu 2. Korpusu armii gen. Andersa. Artysta gościł w naszym muzeum w maju na wernisażu swej wystawy. Wspominał wówczas, że jego dowódca był jedynym generałem na świecie, który dbał o artystów. Rzadko zwraca się uwagę na fakt, że armia Andersa była zalążkiem jego wizji przyszłej Polski, w której artyści stanowiliby elitę intelektualną. Dlatego Anders tak wielu twórców przygarnął pod swoje skrzydła.
– To dzięki jego wizji wolnego kraju powstała cała armia ludzi kultury i sztuki, którym otworzył bramy do kształcenia się i realizacji artystycznych marzeń wolnej polskiej sztuki – zauważa dr Wacław Kuczma, dyrektor bydgoskiego Muzeum Okręgowego – upatrywał siłę wolnej ojczyzny w trwaniu i mocy szeroko pojętej kultury. To może banał, ale dzisiaj nie zawsze to zrozumiałe.
Warto podkreślić, że nigdy wcześniej, żadne muzeum w Polsce nie pokazało tak dużej retrospektywy prac tego wybitnego malarza, ostatniego z grona niespełnionej elity gen. Andersa. To nasz bydgoski wkład do przywracania polskiej sztuce twórców zapomnianych. – Jest ukłonem dla myśli generała Andersa jak i wartości ostatniego żyjącego artysty z jego kręgu, który zawierzył wartościom swojego mentora – podkreśla dyrektor Kuczma.
Malarstwo Piesowockiego zawsze naznaczone było siłą jego osobowości; od akademickiego realizmu, aż po eksperymenty abstrakcyjne pełne mocnych zestawień kolorów. To zapewne wpływ przestrzeni Prowansji, jej barw
i powietrza. Stąd leniwie rozlane plamy czerwieni i brązów jego serigrafii
z powtarzającym się motywem aktów; bo też fascynacja kobiecą figurą, to także rys osobowości, ostatniego z żyjących artystów elitarnego grona, które
„z honorem wzięło ślub” – na zawsze.
????????? ???????
To wystawa gdańskiego malarza Krzysztofa Gliszczyńskiego, znajdująca się na wyższych piętrach GSN. Tu wkraczamy w inny świat, porażający wzrok barwami tekstur o niespotykanej intensywności. To jakby rozbite okruchy materii, ale czego? Wyobraźni, gwiazd, kryształów? Właściwie wszystkiego. Te obrazy nie są malowane, ale rzeźbione, podobnie jak swe płótna rzeźbił Pollock, by uzyskać krzyk faktury. – Wytworzyłem materię, która wprowadzała mnie w świat przed-symboliczny, świat sprzed jakiejkolwiek formy, nienazwany – powiedział Krzysztof Gliszczyński.
W obliczu jego pulsujących kosmosem obrazów uwolnijmy się od skojarzeń, nie pozwólmy mózgowi na postawienie firewalla przed nowymi bodźcami. Postarajmy się czerpać radość z naoczności, jak wówczas, gdy do ucha wpada dźwięk muzyki. Na pewno doświadczymy esencji emocji, jeśli damy się ponieść energii tych czerwieni i błękitów jak u El Greco.
Piesowocki i Gliszczyński – malarstwo z miłości do świata, materii i światła.
Janusz Milanowski/MOB
Galeria Sztuki Nowoczesnej, ul. Mennica 8
- Leon Piesowocki. Artysta Generała Władysława Andersa. Wystawa czynna do 28 sierpnia br.
- Perpetuum pictura. Krzysztof Gliszczyński – czynna do 30 października br.
Foto Janusz Milanowski/MOB
Napisz komentarz
Komentarze