Z szacunkowych danych wynika, że dotąd osoby, które przechorowały COVID-19, dokonały w Polsce 5,2 tys. donacji osocza, w trakcie których pobrano ponad 9,5 tys. jednostek osocza. Oznacza to, że podano je w terapii około ośmiu tysiącom osób. Nie zawsze jednej osobie podaje się tylko jedną jednostkę osocza.
Białostockie RCKiK koordynuje w Polsce oznaczanie przeciwciał w osoczu od ozdrowieńców z COVID-19. Centrum oznacza próbki osocza z całego kraju, sprawdza, czy dane osocze ma odpowiednią ilość przeciwciał i czy można je zastosować w terapii.
Zainteresowanie oddaniem osocza, by pomóc innym zakażonym koronawirusem, znacznie wzrasta. Apele o oddawanie osocza rozpowszechnia wiele osób i instytucji.
"Zdecydowanie zauważyliśmy dużo większe zainteresowanie. Musieliśmy z tego powodu uruchomić dodatkowe linie telefoniczne, jedna linia to było za mało, bo rzeczywiście zainteresowanie było ogromne" – powiedział prof. Radziwon.
Poinformował, że np. w Białymstoku osocze jest wydawane do terapii na bieżąco. "Nikt na osocze nie czeka. Owszem, zapasu nie mamy wielkiego, ale przynajmniej na dzień, dwa, trzy on jest. Spokojnie pracujemy i wiemy, że nie zabraknie osocza, jeśli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy" – zaznaczył.
Radziwon podkreśla, że rozmowy telefoniczne, które pracownicy stacji krwiodawstwa prowadzą z ozdrowieńcami, kwalifikując daną osobę do oddania osocza, są długie, bo trzeba ustalić wiele kwestii, ale budujące, bo ozdrowieńcy chcą pomagać innym chorym.
Specjaliści przypominają, że aby oddać osocze, trzeba mieć dowód na to, że było się zakażonym koronawirusem. Tym dowodem może być – jak przypomina Radziwon – dodatni wynik wymazu: wynik testu PCR, wynik testu antygenowego, ale też wynik badania na obecność przeciwciał (można wykonać taki test, by potwierdzić, że byliśmy zakażeni np. bezobjawowo).
"Trzeci dowód, taki może najmniej solidny, ale też możliwy, że lekarz rodzinny na podstawie objawów typowych dla COVID-19 założył izolację danej osobie. Nie kwarantannę, lecz izolację" – powiedział Radziwon. Dodał, że takie dane są w systemach i stacje krwiodawstwa mają do nich dostęp.
Prof. Piotr Radziwon ocenia, że wciąż wymaga szerszej edukacji społecznej kwestia, dla kogo jest terapia osoczem. Zaznaczył, że wciąż ta metoda nie jest w pełni usankcjonowana, ale jest stosowana na podstawie wyników leczenia, które obserwują lekarze.
"Warto powiedzieć, zwłaszcza tym, których bliscy leżą chorzy na COVID-19 i słyszeli, że osocze może być skuteczne i bardzo się tego domagają, że osocze musi również być podane w odpowiedniej fazie tej choroby. Jeżeli osoba jest już zaintubowana, jest w ciężkim stanie, ma uszkodzenia wielonarządowe czy burzę cytokinową, czy jest w stadium trzecim, czwartym choroby, to to nie jest już pora na to, żebyśmy oczekiwali, że osocze będzie bardzo skuteczne. Dlatego że w tym momencie nie jest problemem namnażanie się wirusa, tylko to, co on już spowodował, szkody, które on wyrządził. Osocze powinno być podawane wcześniej, w stadium drugim, zgodnie z zaleceniami lekarzy chorób zakaźnych" – wyjaśnił Radziwon.
Przypomniał także, że nie ma mowy o jakimkolwiek marnowaniu osocza, gdy np. okazuje się, że osocze pobrane od danej osoby ma za mało przeciwciał i nie może być podane innemu choremu na COVID-19. Podkreślił, że będzie ono wtedy mogło być zastosowane do leczenia innych chorób.
Aby usprawnić pobieranie osocza, w najbliższym czasie mają być doposażone w tzw. separatory do oddzielania osocza w trakcie oddawania krwi, zwłaszcza terenowe oddziały stacji krwiodawstwa, które takich urządzeń nie miały. Prof. Radziwon mówi, że brak separatora oznacza, że osoba chętna do oddania osocza, musiała jechać do miasta, w którym taki separator jest. Dodał, że stacje te składały do Ministerstwa Zdrowia wnioski o doposażenie i sprzęt lada dzień ma w centrach być.
(PAP)
Autor: Izabela Próchnicka
kow/ joz/
Napisz komentarz
Komentarze