W Senacie we wtorek odbyło się wspólne posiedzenie Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej oraz Komisji Zdrowia poświęcone sytuacji pensjonariuszy i pracowników domów pomocy społecznej w okresie pandemii.
Senatorowie dopytywali przedstawicieli rządu, czy nie brakuje personelu do opieki nad seniorami w związku z sytuacją epidemiczną, czy poddawany był i jest regularnym testom na wykrywanie wirusa SARS-CoV-2.
Chcieli też wiedzieć, ile dokładnie przeprowadzono testów wśród pensjonariuszy i personelu oraz ile osób zmarło w wyniku choroby. Pytali także, czy badania będą odbywały się regularnie w DPS-ach, biorąc pod uwagę ryzyko nawrotu epidemii jesienią, tym bardziej że – jak wskazywano – osoby przybywające w domach opieki społecznej to osoby z grupy podwyższonego ryzyka.
Wiceminister rodziny Michałek, odpowiadając na te pytania, przytoczyła dane mówiące o tym, że w 2019 r. w domach opieki społecznej zmarło 10 tys. osób, a w okresie od stycznia do kwietnia tego roku – 3720. Uściśliła, że z powodu COVID-19 zmarło 138 pensjonariuszy.
"Nie ma jednak śmiertelnych przypadków wśród pracowników" – dodała.
Odnosząc się do sytuacji w 643 placówkach komercyjnych, w których przebywa 24 tys. pensjonariuszy, zapewniła, że jest ona również monitorowana.
"Na 29 czerwca mamy w 9 prywatnych placówkach całodobowej opieki zakażenia na poziomie 1,4 proc. Zarażonych jest w tej chwili 31 mieszkańców (...) Zakażonych jest 8 pracowników. 54 osoby zmarły w tych placówkach" – powiedziała wiceminister rodziny.
Zapewniła też, że po uzgodnieniu z Ministerstwem Zdrowia wszystkie nowe osoby, które będą kierowane do domów opieki, poddawane będą testom diagnostycznym na wykrycie koronawirusa. Obecnie bada się tych, którzy mieli kontakt z osobą zarażoną lub objawy typowe dla choroby.
Senatorowie poruszyli też kwestię dysproporcji w zarobkach pielęgniarek pracujących w domach opieki społecznej i tych zatrudnionych w innych placówkach. Wskazali, że w czasie epidemii wprowadzono nakaz pracy personelu medycznego w jednym miejscu, aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. Przypomnieli, że wcześniej nie objęto tej grupy podwyżkami, jakie były w innych podmiotach leczniczych. Pytali też o plany dotyczące wyrównania wynagrodzeń.
"Czy pielęgniarka pracująca w DPS-ie to ta sama, która pracuje w powiatowym szpitalu? Czy status jest taki sam?" – pytała senator Magdalena Kochan i wyjaśniła dalej, że w stanie epidemii "panie wybierały raczej dom pomocy społecznej. Nie można różnicować jednak tych zarobków" – zaprotestowała.
Wiceminister Michałek przyznała, że resort ma świadomość, że jest rozbieżność w zarobkach między pielęgniarkami pracującymi na przykład w szpitalu i w DPS-ach.
"Widzimy ten problem, który trwa od wielu lat. Dla mnie Polska resortowa, to nie jest dobra Polska. Chciałabym, żeby – i idziemy w tym kierunku – rozwiązywać sytuację również między resortami" – powiedziała, dodając, że w tej chwili pracuje nad tym wspólny zespół przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i resortu rodziny.
"Zależy nam, żeby tę sprawie rozwiązać" – zaznaczyła.
Z kolei wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał, że zakażenia w domach opieki społecznej pochodziły od personelu, dlatego też resort reagował na tę sytuację już w marcu, ograniczając personelowi medycznemu pracę do jednej tylko placówki.
"Decyzja ta, wskazująca na jedną pracę, sprawiła, że tych pielęgniarek było mniej w DPS-ach (...). Dlatego, by tę sytuację ratować, wprowadziliśmy przez NFZ specjalny fundusz, który będzie wyrównywał tę stratę finansową dla osób, które zdecydują się pracować tylko w domach pomocy społecznej. To kwota 250 mln – 230 mln zł na wynagrodzenia, a 20 mln zł na środki ochrony osobistej i dezynfekujące. To będzie dobra zachęta, by pielęgniarki, które pracują w domach pomocy społecznej, dostawały podobne wynagrodzenia jak w innych placówkach ochrony zdrowia" – zaznaczył wiceminister.
Od 6 lipca powinien ruszyć nabór wniosków dla domów opieki społecznej ubiegających się o pieniądze z tej puli.
(PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/
Napisz komentarz
Komentarze