W marcu 2020 r. kraje europejskie rozpoczęły wdrażanie głównych niefarmaceutycznych metod walki z pandemią - takich jak zamykanie szkół i dystansowanie społeczne w celu kontroli epidemii COVID-19.
Biorąc pod uwagę skutki gospodarcze i społeczne zastosowanych środków, ważny jest pomiar skuteczności tych interwencji. O ile koszty ekonomiczne walki z pandemią są ogromne i łatwo dostrzegalne, znacznie trudniej dostrzec wynikające z podjętych działań korzyści dla zdrowia publicznego. Przydatne jest na przykład oszacowanie liczby reprodukcyjnej - średniej liczby nowych zakażeń, które może spowodować osoba zakażona.
Jednak obliczenie liczby reprodukcyjnej może być trudne, ponieważ większa część infekcji prawdopodobnie nie zostaje zgłoszona. Alternatywnym sposobem śledzenia epidemii jest retrospektywne obliczenie poziomów infekcji poprzez analizę zgłoszonych zgonów. Chociaż dane dotyczące zgonów również mogą być zgłaszane nieprawidłowo lub niecałkowicie, uważa się je za bardziej wiarygodne niż dane dotyczące zakażeń. Mogą być one przydatne również do oszacowania udziału niezgłoszonych przypadków.
Seth Flaxman i jego współpracownicy z Imperial College London wykorzystali dane dotyczące zgonów, aby wnioskować o zmianach przebiegu epidemii COVID-19 w wyniku interwencji niefarmaceutycznych. Analizowali dane z 11 krajów Europy - Austrii, Belgii, Danii, Francji, Niemiec, Włoch, Norwegii, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, do 4 maja 2020 r. Jak szacują, do tego czasu w 11 krajach uległo zakażeniu wirusem SARS-CoV-2 od 12 do 15 milionów osób (od 3,2 do 4 proc. populacji, z dużymi wahaniami w poszczególnych krajach). Porównując liczbę zaobserwowanych zgonów (około 130 000) z liczbą przewidzianą przez ich model w razie braku interwencji, autorzy sugerują, że dzięki środkom niefarmaceutycznym udało się uniknąć około 3,1 miliona zgonów. O tyle więcej osób zmarłoby do 4 maja, gdyby nie zamykanie granic, firm i szkół czy przekonywanie do pozostawania w domu. W Wielkiej Brytanii zmarłoby dodatkowo 470 000 osób, we Francji 690 000, we Włoszech 630 000.
Według obliczeń dzięki interwencjom liczba reprodukcji spadła poniżej 1, zmniejszając się średnio o 82 proc., chociaż wartości te różnią się w zależności od kraju. Gdyby nie powzięte środki bezpieczeństwa, liczba zakażonych podwajałaby się co dwa dni.
Jednocześnie cytowany przez BBC dr Flaxman ostrzega, że jak dotąd tylko niewielka część ludzi uległa zakażeniu i wciąż jesteśmy „na początku pandemii”. Gdyby nie „wypłaszczanie krzywej” pandemia już by się kończyła, ponieważ większość ludzi ulegałby zakażeniu. W Wielkiej Brytanii zakażeniu uległoby 7 na 10 osób, zaś pozostali mogliby uniknąć zakażenia dzięki nabytej przez innych odporności stadnej (nie byłoby się już od kogo zakazić).
Ponieważ większa część społeczeństwa nadal nie uległa zakażeniu, po zniesieniu ograniczeń może dojść do kolejnego wzrostu zakażeń w ciągu miesiąca lub dwóch.
Inne badanie (którego wyniki również zamieszczono na łamach „Nature”) przeprowadził zespół z University of California w Berkeley. Analizowało ono wpływ ograniczeń w Chinach, Korei Południowej, Iranie, Francji i Stanach Zjednoczonych. Z obliczeń wynika, że w tych krajach udało się zapobiec 530 milionom infekcji.
Wnioski z badania UC Berkeley mogą być cenne dla ponad 180 krajów nieuwzględnionych w analizie. Podczas gdy w niektórych krajach wskaźniki infekcji już się zmniejszyły, liczba potwierdzonych przypadków w wielu innych - jak Afganistan, Bangladesz, Brazylia, Indie, Pakistan, Peru, Meksyk, Nepal i Nigeria - dopiero zaczyna narastać.
„Ostatnie kilka miesięcy było wyjątkowo trudne, ale dzięki naszym indywidualnym poświęceniom każdy na świecie przyczynił się do jednego z największych zbiorowych osiągnięć ludzkości” - powiedział kierujący Global Policy Laboratory w Berkeley dr Solomon Hsiang. „Nie sądzę, aby jakikolwiek wysiłek ludzki ocalił tak wiele istnień ludzkich w tak krótkim czasie. Przebywanie w domu i odwoływanie wydarzeń wiązało się z ogromnymi kosztami osobistymi, ale dane pokazują, że każdy dzień sprawia ogromną różnicę. Korzystając z nauki i współpracując, zmieniliśmy bieg historii. To tak, jakby dach miał się zapaść, ale złapaliśmy go, zanim zmiażdżył wszystkich. To było trudne i wyczerpujące, a my wciąż go podtrzymujemy. Ale dzięki wspólnemu stworzeniu zrobiliśmy coś jako społeczeństwo, czego nikt nie byłby w stanie zrobić sam i czego nigdy wcześniej nie było” - opisał.
(PAP)
Autor: Paweł Wernicki
pmw/ ekr/
Napisz komentarz
Komentarze